Witajcie !
Jestem bardzo poruszona - owszem mogłam się tego spodziewać i przygotowałam się na to. Nie rusza mnie to wcale - uważam, że tyle ile złego spotkało mnie w tym roku - wzmocniło moją dupę na długi czas.
Zatem wyjaśnię trochę co i po co - uśpię niektóre pytania. Czy jeśli ktoś prosi mnie o pomoc - np na zbiórkę dla dziewczynki która straciła wzrok i potrzebna Jej specjalistyczna operacja - Pani pisze czy mogłabym uszyć coś, przekazując na licytację - rozumiem nie są to realne pieniądze, ale jakby dokładnie się przyjrzeć - materiał trzeba kupić, prąd trzeba zapłacić (maszyna niestety nie działa na powietrze - a szkoda) - wysłać trzeba. Nie pytam wtedy - a to nie ma Pani rodziny ?
Nie pytam - skoro ta osoba zwróciła się o pomoc do mnie i do innych obcych ludzi - oznacza, że jest na tyle odważna oraz na tyle wykorzystała wszystkie możliwości, że potrzebuje naprawdę tej pomocy.
Czy jeśli ktoś zbiera na podróż do Paryża, bo takie jest jego marzenie - kwota 12 tysięcy - czy ktoś pyta go o to czemu nie pojedzie na Mazury ? Nie - każdy ma swoje marzenia, pragnienia.
Owszem nie zamknę wszystkim ust - nie da się. Każdy ma prawo powiedzieć co chce - ale naprawdę nie życzę nikomu tego co przeżyliśmy z Pawłem w styczniu i co przeżywamy nadal.
Na początku - płakałam było źle - nie płacz to Ci nie wróci syna, nie rozpaczaj - życie toczy się dalej, jak masz problem idź do lekarza - nie atakuj. Zastanawia mnie jedno - jak Ty byś się zachował w takiej sytuacji - poszedł byś na imprezę ? Zapewne nie, każdy ma swój czas aby móc się pozbierać.
Później - uśmiecham się, rozmawiam - wychodzę do ludzi - no ale jak możesz ? Przecież niedawno pochowałaś syna - no jak mogę ?
Teraz - zbierasz na pomnik - nie masz rodziny ? myślisz, że obcy ludzie Ci pomogą ?
Co myślę ?
Myślę, że w ludziach jest tyle jadu - ciężko przeliczyć na pieniądze - jest tyle zawiści, zazdrości. Jednemu się powodzi jeździ na wakacje - jest obsmarowany od góry do dołu - drugi siedzi w domu - obsmarowany - no jak można siedzieć w domu tyle czasu ?
Kiedyś liczyło się dla mnie to jaką bluzkę założę do butów - albo na odwrót - teraz mam to gdzieś - nie to w życiu jest najważniejsze - najważniejsze jest to co sobą reprezentujesz - jak osoby Cię widzą - jak mówią o Tobie bliskie Ci osoby.
Poruszę tu kwestię także znajomości, jeśli tak można je nazwać - kiedyś ktoś powiedział, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie - naprawdę są osoby, których dawno nie wiedziałam - a mimo to pomogły - napisały kilka miłych słów.
Ale są osoby - z którymi ja znam się krótko a Paweł dłużej - jeden zły ruch, coś nie poszło po ich myśli - i nagle mają Cię gdzieś, bo nie chcesz iść na imprezę, albo na wesele. Odzywają się jak potrzebują - to są znajomi ?
Gdyby nie to, że mam tyle pracy - trzymam siedem srok za ogon i ktoś powie: "O ma firmę - to ma kasę" - ten co ma firmę i zaczynał od podstaw - wie z czym się to wiąże miałabym pewnie więcej znajomych, ale dzięki mojej pasji i pracy poznałam przecudne osoby - które zarazem kupują moje uszytki, ale też zadzwonią - pogadają, zaproszą do siebie. I nigdy nie pomyślałabym, że tak się stanie.
Zanim jednak skrytykujesz nasz pomysł - zadaj sobie pytanie - co Ty byś zrobił jakby Twoja córka czy syn zmarł ? Ludzie czasami nie zdają sobie sprawy - jak nieoczekiwanie może zawalić się ich świat.
Tak jak Nam - jadąc do szpitala z torbą ciuchów dla Małego - a wracając z pustymi rękoma.
Naprawdę nie życzę nikomu - bo ja nie wiedziałam jak mam się zachować, jak żyć - czy żyć ?
Myśli były różne - po te najbardziej złe, przeplatane tymi dobrymi - a może tak być musiało.
Nie należę do osób które komuś czegoś zazdroszczą - jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Proszę zanim cokolwiek napiszecie odnośnie naszego "dziwnego marzenia" - pomyślcie co byście zrobili, gdyby wszystkie możliwości zostały wykorzystane.
Dziewczyny utworzyły wydarzenie - jeśli chcecie zajrzyjcie.
Jestem bardzo poruszona - owszem mogłam się tego spodziewać i przygotowałam się na to. Nie rusza mnie to wcale - uważam, że tyle ile złego spotkało mnie w tym roku - wzmocniło moją dupę na długi czas.
Zatem wyjaśnię trochę co i po co - uśpię niektóre pytania. Czy jeśli ktoś prosi mnie o pomoc - np na zbiórkę dla dziewczynki która straciła wzrok i potrzebna Jej specjalistyczna operacja - Pani pisze czy mogłabym uszyć coś, przekazując na licytację - rozumiem nie są to realne pieniądze, ale jakby dokładnie się przyjrzeć - materiał trzeba kupić, prąd trzeba zapłacić (maszyna niestety nie działa na powietrze - a szkoda) - wysłać trzeba. Nie pytam wtedy - a to nie ma Pani rodziny ?
Nie pytam - skoro ta osoba zwróciła się o pomoc do mnie i do innych obcych ludzi - oznacza, że jest na tyle odważna oraz na tyle wykorzystała wszystkie możliwości, że potrzebuje naprawdę tej pomocy.
Czy jeśli ktoś zbiera na podróż do Paryża, bo takie jest jego marzenie - kwota 12 tysięcy - czy ktoś pyta go o to czemu nie pojedzie na Mazury ? Nie - każdy ma swoje marzenia, pragnienia.
Owszem nie zamknę wszystkim ust - nie da się. Każdy ma prawo powiedzieć co chce - ale naprawdę nie życzę nikomu tego co przeżyliśmy z Pawłem w styczniu i co przeżywamy nadal.
Na początku - płakałam było źle - nie płacz to Ci nie wróci syna, nie rozpaczaj - życie toczy się dalej, jak masz problem idź do lekarza - nie atakuj. Zastanawia mnie jedno - jak Ty byś się zachował w takiej sytuacji - poszedł byś na imprezę ? Zapewne nie, każdy ma swój czas aby móc się pozbierać.
Później - uśmiecham się, rozmawiam - wychodzę do ludzi - no ale jak możesz ? Przecież niedawno pochowałaś syna - no jak mogę ?
Teraz - zbierasz na pomnik - nie masz rodziny ? myślisz, że obcy ludzie Ci pomogą ?
Co myślę ?
Myślę, że w ludziach jest tyle jadu - ciężko przeliczyć na pieniądze - jest tyle zawiści, zazdrości. Jednemu się powodzi jeździ na wakacje - jest obsmarowany od góry do dołu - drugi siedzi w domu - obsmarowany - no jak można siedzieć w domu tyle czasu ?
Kiedyś liczyło się dla mnie to jaką bluzkę założę do butów - albo na odwrót - teraz mam to gdzieś - nie to w życiu jest najważniejsze - najważniejsze jest to co sobą reprezentujesz - jak osoby Cię widzą - jak mówią o Tobie bliskie Ci osoby.
Poruszę tu kwestię także znajomości, jeśli tak można je nazwać - kiedyś ktoś powiedział, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie - naprawdę są osoby, których dawno nie wiedziałam - a mimo to pomogły - napisały kilka miłych słów.
Ale są osoby - z którymi ja znam się krótko a Paweł dłużej - jeden zły ruch, coś nie poszło po ich myśli - i nagle mają Cię gdzieś, bo nie chcesz iść na imprezę, albo na wesele. Odzywają się jak potrzebują - to są znajomi ?
Gdyby nie to, że mam tyle pracy - trzymam siedem srok za ogon i ktoś powie: "O ma firmę - to ma kasę" - ten co ma firmę i zaczynał od podstaw - wie z czym się to wiąże miałabym pewnie więcej znajomych, ale dzięki mojej pasji i pracy poznałam przecudne osoby - które zarazem kupują moje uszytki, ale też zadzwonią - pogadają, zaproszą do siebie. I nigdy nie pomyślałabym, że tak się stanie.
Zanim jednak skrytykujesz nasz pomysł - zadaj sobie pytanie - co Ty byś zrobił jakby Twoja córka czy syn zmarł ? Ludzie czasami nie zdają sobie sprawy - jak nieoczekiwanie może zawalić się ich świat.
Tak jak Nam - jadąc do szpitala z torbą ciuchów dla Małego - a wracając z pustymi rękoma.
Naprawdę nie życzę nikomu - bo ja nie wiedziałam jak mam się zachować, jak żyć - czy żyć ?
Myśli były różne - po te najbardziej złe, przeplatane tymi dobrymi - a może tak być musiało.
Nie należę do osób które komuś czegoś zazdroszczą - jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.
Proszę zanim cokolwiek napiszecie odnośnie naszego "dziwnego marzenia" - pomyślcie co byście zrobili, gdyby wszystkie możliwości zostały wykorzystane.
Dziewczyny utworzyły wydarzenie - jeśli chcecie zajrzyjcie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz