Dzień dobry !
Dawno mnie tu nie było Kochani, pracy dużo i mało czasu powodują, że czasem niestety nie mam siły by szyć a tym bardziej zebrać myśli i pisać. Obiecuję, że się poprawię.
Za miesiąc już wracam do Polski, także dzielnie odliczam każdy dzień. Uwierzcie mi tutaj dni mijają bardzo szybko, i nawet nie wiem kiedy zaczął się wrzesień.
Pamiętam jeszcze czasy kiedy chodziłam do szkoły, zimne wrześniowe poranki i oczekiwanie na autobus.
Czas mija tak szybko, naprawdę nie warto tracić go na głupoty.
Dziś będzie trochę życiowo - mniej szyciowo, ale takie przesłanie miał mieć blog - byście mogli poznać mnie nie tylko ze strony pracusia a również człowieka o wielkich ambicjach.
Posiadam je w sumie w dużej ilości, jednak nie zawsze jestem w stanie je zrealizować. Często zakładam sobie wieczorem jak leżę już w łóżku, że uszyję coś następnego dnia - niestety nie wychodzi. Brak organizacji mnie niszczy. Chciałabym jak do tej pory szyć codziennie i codziennie pokazywać coś innego, ale niestety "nie można zjeść ciastka i mieć ciastko" coś za coś. Ja wiem, że są osoby które są w stanie pogodzić swoją pasję ze szkołą, pracą i opieką nad dzieckiem i dają radę. Niestety tutaj praca nie należy do lekkich i nie udaje się aż tak super funkcjonować.
Podjęłam taką decyzję o wyjeździe i tak musi być - kiedyś jedna z klientek zapytała mnie "nie żal pani tak wszystkiego zostawić - swojej pasji i wyjechać?" a no pewnie, że żal - tylko prawda jest taka, że z szycia na takim poziomie jak moje, bez targów, jarmarków nie da się wyżyć. Po opłaceniu wszystkiego zostaje niewiele, a materiały nie są za darmo ( a szkoda :) ). Mimo to uważam, że opłaca się szyć, chociażby dla siebie - dla osób które piszą do mnie po otrzymaniu paczki i nawet dla tych którzy zazdroszczą.
Pracuję nad czymś nowym, nad czymś wow - co będzie można kupić jak wrócę - mam nadzieję, że się spodoba. Szukam ciągle nowych pomysłów by czymś zaskakiwać, ale też nie kopiować, bo dookoła pełno "rękodzieła"
Widzę też, że sezon na "Boże Narodzenie" zaczął się w pełni i nie wiem z czego to wynika, z nadmiaru klientów, z braku klientów - nie wiem, ale ludzie mamy wrzesień - a ja pierwsze ozdoby widziałam już w sierpniu. Powiem szczerze, że przez takie osoby właśnie zabijana jest magia świąt - ja nigdy nie kupuję na zapas - zazwyczaj robię to dwa tygodnie przed świętami. Jest wtedy presja, że muszę i kupuję.
A osoby które już zaczynają wystawiać swoje ozdoby chyba są w akcie jakiejś desperacji, dajcie ludziom czas - jeszcze Święto Zmarłych przed nami - a no tak zapomniałam na tą okazję nie można kupić ozdób - jedynie znicz i kwiaty. Czasem mam wrażenie, że osoby takie nie myślą, że to moja pasja, kochają to na pewno jednak bardziej kieruje nimi chęć zdobycia jak największej liczby klientów.
Ilość nie zawsze równa się jakość, ale to tylko moje zdanie.
Kochani mimo to, że mało mnie na Mnisiowie chciałam podziękować osobom, które są ze mną zawsze, zauważyłam, że strona dostała kilka od lubień - nie martwi mnie to - nie zależy mi na 20 tysiącach polubień :) jakby co :D
Wczoraj udało mi się skończyć misia - mały taki 9 cm, pluszowego szczęścia z zieloną kokardką w kratkę - dostępny, szuka domu - ale można go odebrać dopiero koło 8 października.
Kochani myślę, też nad jakimś tutorialem dla Was - mam nadzieję, że coś wymyślę :) Na dziś tyle, niebawem znowu napiszę :)
Buziaki !!!
Do następnego wpisu :)
Dawno mnie tu nie było Kochani, pracy dużo i mało czasu powodują, że czasem niestety nie mam siły by szyć a tym bardziej zebrać myśli i pisać. Obiecuję, że się poprawię.
Za miesiąc już wracam do Polski, także dzielnie odliczam każdy dzień. Uwierzcie mi tutaj dni mijają bardzo szybko, i nawet nie wiem kiedy zaczął się wrzesień.
Pamiętam jeszcze czasy kiedy chodziłam do szkoły, zimne wrześniowe poranki i oczekiwanie na autobus.
Czas mija tak szybko, naprawdę nie warto tracić go na głupoty.
Dziś będzie trochę życiowo - mniej szyciowo, ale takie przesłanie miał mieć blog - byście mogli poznać mnie nie tylko ze strony pracusia a również człowieka o wielkich ambicjach.
Posiadam je w sumie w dużej ilości, jednak nie zawsze jestem w stanie je zrealizować. Często zakładam sobie wieczorem jak leżę już w łóżku, że uszyję coś następnego dnia - niestety nie wychodzi. Brak organizacji mnie niszczy. Chciałabym jak do tej pory szyć codziennie i codziennie pokazywać coś innego, ale niestety "nie można zjeść ciastka i mieć ciastko" coś za coś. Ja wiem, że są osoby które są w stanie pogodzić swoją pasję ze szkołą, pracą i opieką nad dzieckiem i dają radę. Niestety tutaj praca nie należy do lekkich i nie udaje się aż tak super funkcjonować.
Podjęłam taką decyzję o wyjeździe i tak musi być - kiedyś jedna z klientek zapytała mnie "nie żal pani tak wszystkiego zostawić - swojej pasji i wyjechać?" a no pewnie, że żal - tylko prawda jest taka, że z szycia na takim poziomie jak moje, bez targów, jarmarków nie da się wyżyć. Po opłaceniu wszystkiego zostaje niewiele, a materiały nie są za darmo ( a szkoda :) ). Mimo to uważam, że opłaca się szyć, chociażby dla siebie - dla osób które piszą do mnie po otrzymaniu paczki i nawet dla tych którzy zazdroszczą.
Pracuję nad czymś nowym, nad czymś wow - co będzie można kupić jak wrócę - mam nadzieję, że się spodoba. Szukam ciągle nowych pomysłów by czymś zaskakiwać, ale też nie kopiować, bo dookoła pełno "rękodzieła"
Widzę też, że sezon na "Boże Narodzenie" zaczął się w pełni i nie wiem z czego to wynika, z nadmiaru klientów, z braku klientów - nie wiem, ale ludzie mamy wrzesień - a ja pierwsze ozdoby widziałam już w sierpniu. Powiem szczerze, że przez takie osoby właśnie zabijana jest magia świąt - ja nigdy nie kupuję na zapas - zazwyczaj robię to dwa tygodnie przed świętami. Jest wtedy presja, że muszę i kupuję.
A osoby które już zaczynają wystawiać swoje ozdoby chyba są w akcie jakiejś desperacji, dajcie ludziom czas - jeszcze Święto Zmarłych przed nami - a no tak zapomniałam na tą okazję nie można kupić ozdób - jedynie znicz i kwiaty. Czasem mam wrażenie, że osoby takie nie myślą, że to moja pasja, kochają to na pewno jednak bardziej kieruje nimi chęć zdobycia jak największej liczby klientów.
Ilość nie zawsze równa się jakość, ale to tylko moje zdanie.
Kochani mimo to, że mało mnie na Mnisiowie chciałam podziękować osobom, które są ze mną zawsze, zauważyłam, że strona dostała kilka od lubień - nie martwi mnie to - nie zależy mi na 20 tysiącach polubień :) jakby co :D
Wczoraj udało mi się skończyć misia - mały taki 9 cm, pluszowego szczęścia z zieloną kokardką w kratkę - dostępny, szuka domu - ale można go odebrać dopiero koło 8 października.
Miś Franek :) |
Buziaki !!!
Do następnego wpisu :)
Sliczny ten misio.
OdpowiedzUsuńSamo życie, raz jest lepiej, raz gorzej, a do garnka trzeba mieć za co kupić żeby wrzucić.